
Ruszyliśmy do Medjugorie. Tym razem prowadzi nas szczególna intencja...
Cieszę się, że trafiłeś na moją stronę Bóg w wielkim mieście.
Jest to przestrzeń pełna pokoju i światła.
Odetchnij więc głęboko, uspokój zagonione myśli, spójrz w niebo, uśmiechnij się…
Usiądź wygodnie, zaparz sobie ulubioną herbatę i śmiało się rozgość.
Ruszyliśmy do Medjugorie. Tym razem prowadzi nas szczególna intencja...
„TYLKO DZISIAJ postaram się żyć wyłącznie dniem dzisiejszym, nie chcąc rozwiązywać za jednym zamachem wszystkich problemów mego życia."
Może masz tak, że od dawna na coś czekasz i nic się nie dzieje. Prosiłaś tyle już razy. Zaczynasz tracić już nadzieję... Jeśli tak masz, dzisiejsze słowo jest dla Ciebie. Może warto dziś poprosić jeszcze raz, jeszcze raz uwierzyć...
Z Agnieszką Amaro, menedżerką i żoną Modesta Amaro, a także mamą Karoliny, Zuzanny, Nicolasa i Gabriela, spotykamy się w ciepłe popołudnie, na tarasie ich pięknego domu na warszawskim Wilanowie. Agnieszka wygląda niezwykle kobieco w sukience w kwiaty i rozwianych blond włosach. Kiedy przychodzę, biega po całym domu, na zmianę pomagając w czymś synowi, który zadaje setki pytań, konsultując coś w kuchni z córkami, z których jedna chce pożyczyć jej ulubiony płaszcz, i karmiąc najmłodszego synka. Myślę sobie: a więc właśnie tak wygląda supermama w akcji.
Z Pauliną Krupińską-Karpiel, modelką, prezenterką i Miss Polonia 2012, a prywatnie żoną Sebastiana oraz mamą Antoniny i Jędrzeja, spotykamy się na warszawskich Zawadach. Wchodzi na spotkanie wysoka, szczupła i piękna. Trudno nie podziwiać jej wyjątkowej urody. Ludzie dookoła rzucają ciekawskie spojrzenia. Żywo gestykuluje, a kiedy się śmieje, słychać ją w całej restauracji. Zachwyca mnie swoją spontanicznością, otwartością i temperamentem. Po pięciu minutach rozmawiamy już jak stare przyjaciółki i łapię się na tym, że z tego wszystkiego sama zapominam o włączonym dyktafonie.
To był naprawdę zimny i nieprzyjemny jesienny poniedziałek. Kryzys na każdym polu: osobistym, zawodowym, nawet pogoda była okropna. Miałam już wsiąść w auto i wracać do domu po spotkaniu na Saskiej Kępie, kiedy jakaś uporczywa myśl kazała mi iść na kawę w pewne konkretne miejsce – do naleśnikarni, którą bardzo lubiłam.
Ten krzyżyk kupiłam kilka lat temu, w małej galerii przy plaży w Barcelonie. Zobaczyłam go i pomyślałam: kiedyś zawiśnie w moim domu. Od tego podróżuje ze mną i jest pierwszym przedmiotem, który wieszam w nowym miejscu, oczywiście w centralnym punkcie - nad drzwiami.
Z Anią Karwan, piosenkarką i mamą Oliwii, spotykamy się w kafejce na dachu Galerii Młociny, niedaleko jej ukochanego Żoliborza, w momencie kiedy jej kariera nabrała niezwykłego tempa. Cieszę się więc, że pomiędzy kolejnymi nagraniami, koncertami i wyjazdami udało jej się znaleźć czas na niespieszną kawę ze mną. Przychodzi na spotkanie w modnych, kobiecych szortach, od wejścia skupiając na sobie oczy wszystkich seksapilem i piękną figurą. Myślę, że wygląda jak ktoś, kto umie przykuć uwagę, jakby dopiero co zeszła ze sceny. To dziewczyna, obok której trudno przejść obojętnie.