Poranek w zupełnych ciemnościach w drodze na roraty i kościół świecący cały jak latarnia na morzu, jak nadzieja. Większa od strachu, od zwątpienia, od potoku myśli i słów. Wierna, niegasnąca, silniejsza niż wszystko. Nadzieja, że On jest i Jemu naprawdę nic się nie wymyka. Kilka imion, spraw, pytań, lęków, intencji jak ciężkie kamienie zostawionych na ołtarzu i od razu spadają z serca, bo On się tym już zajął.
"Dotknij mnie swoim światłem
udziel mi swojej wiary
przenikaj to, co przeniknione
zachowaj nas Chryste.”
Słowa pieśni adwentowej płyną cicho w mroku przenikniętym światłem świec i tak wstaje brzask. Różowe niebo w drodze powrotnej. Pierwszy nieśmiały promień słońca i pierwszy kubek kawy wypity z Nim. Zapach świeżego pieczywa wypełniających kuchnię i merdanie psa. Radość z prostych rzeczy. Wdzięczność.
Pokój serca, który wraca i zaufanie.
Pierwszy tydzień Adwentu dobiega końca.
Zaczyna się jeszcze jedna dobra sobota z Nim.
Przenikaj nas Jezu swoim światłem, bo bez Ciebie błądzimy w ciemnościach.
Św. Tereska od Dzieciątka Jezus:
„Nawet gdy w sercu mym szaleje burza, podnoszę do Ciebie Jezu wzrok, a w miłościwym Twym spojrzeniu czytam: DZIECKO, DLA CIEBIE UCZYNIŁEM NIEBO.”
Św. Ojciec Pio:
„Kto ufa Bogu, nigdy się nie zawiedzie.”
Bożej miłości w każdej chwili dzisiejszego dnia!