Pierwsza Niedziela Adwentu, myślami wybiegam przed siebie. W sercu czuję radość i ciekawość, co tym razem przyniesie. To dla mnie czas oczekiwania z Maryją, ze świeczką i lampionami w dłoni i nadzieją w sercu w ciemnym kościele o poranku na roratach.
Bóg przyjdzie znowu, tak jak chce i kiedy chce i jeszcze raz onieśmieli i zaskoczy swoją miłością tak, że można będzie tylko zamilknąć i trwać w tym zachwycie. Płatki śniegu, które spadną znienacka, jak miłość i przykryją ziemię białą pierzynką i znowu będziemy dla siebie starali się być lepsi i zanieść w dłoniach to ciepło, światło i nadzieję tym, którzy już dawno stracili z oczu ten blask.
Łagodny życzliwy uśmiech Maryi, która zaufała i która się nie boi. Czekanie na cud, który z dnia na dzień jest coraz bliżej.
Dobrego czasu Adwentu sobie i Wam życzę, uważności, żebyśmy niczego nie przegapili, radosnego czekania na to, co nadchodzi z każdym nowym porankiem…