logo

Cieszę się, że trafiłeś na moją stronę Bóg w wielkim mieście.
Jest to przestrzeń pełna pokoju i światła.

Odetchnij więc głęboko, uspokój zagonione myśli, spójrz w niebo, uśmiechnij się…
Usiądź wygodnie, zaparz sobie ulubioną herbatę i śmiało się rozgość.

BÓG, KTÓRY OCALA 0
BÓG, KTÓRY OCALA

Kamil Pawelski, znany jako popularny bloger „Ekskluzywny Menel” o Bogu, który ocala… "Byłem mistrzem zakładania masek. Na zewnątrz wydawało się, że jestem mega szczęśliwym kolesiem. Przecież wszystko na pozór mi się udawało. Prawda była inna. Nakładałem maski na twarz, uśmiech od ucha do ucha, a w głębi czułem pustkę. Prochy nasenne, których brałem sporo i inne używki przestały pomagać. Zaczęły pojawiać się myśli samobójcze. Pod koniec wakacji rok temu doszedłem do takiego momentu, że ostatecznie stwierdziłem, że życie nie ma sensu. Postanowiłem z sobą skończyć. Wtedy zdarzył się cud.

KASIA: Mam wrażenie, że Twoja historia jest historią wielu ludzi, którzy przyjeżdżają do wielkiego miasta z marzeniami o karierze i nie zauważają kiedy praca staje się wszystkim. Co byłeś gotów zrobić, żeby odnieść sukces?

KAMIL: Ja od zawsze próbowałem sobie coś udowadniać, sobie i innym ludziom, a przyjazd do Warszawy 10 lat temu i kariera w korporacjach napędziły jeszcze to poczucie, że trzeba mieć, trzeba walczyć. Kariera – to był czynnik, który mnie napędzał. Jedyny i najważniejszy. Przez wiele lat byłem przekonany, że to jest coś całkiem fajnego: dobra praca, imprezy, czego chcieć więcej? Ale nagle coś zaczęło we mnie pękać. Może dlatego, że moja mama się za mnie modliła? Nagle dotarło do mnie, że mimo starań, żeby mieć całkowitą kontrolę nad życiem, nie mam jej, że życie wysypuje mi się z rąk.

KASIA: Skąd to poczucie? Czy coś dramatycznego się wydarzyło?

KAMIL: Jeden z moich przyjaciół miał wylew w wieku 32 lat. Jedna z moich znajomych poroniła. Zacząłem sobie myśleć, że coś jest nie tak, że tak nie może wyglądać życie. Dotarło do mnie, że wszyscy żyjemy tylko pracą. Od poniedziałku do piątku biegasz wiecznie przyczepiony do smyczy, a w weekend impreza
i otępianie się używkami. Ściema. Powierzchowne przyjaźnie. Iluzoryczne związki, które dziś się rozpoczynały, a jutro kończyły z głupich, błahych powodów. Pustka. Brak sensu życia. Gdzieś podskórnie czułem, że jeśli to życie jest coś warte, to nie może być to tylko kasa i prestiż.

KASIA: Jak sobie radziłeś z tym poczuciem bezsensu?

KAMIL: Używki, imprezy, środki nasenne. Szukałem pomocy u psychologa, ale bez skutku. Kulminacją było załamanie nerwowe, które przeżyłem rok temu. Zaczęły dopadać mnie myśli samobójcze…

KASIA: Nikt nie próbował Ci pomóc?

KAMIL: Byłem mistrzem zakładania masek. Na zewnątrz wydawało się, że jestem mega szczęśliwym kolesiem. Przecież wszystko na pozór mi się udawało. Zakończyłem moją karierę zawodową w korporacjach, a pojawił się blog, który odniósł sukces i stał się moją nową pracą. Wszyscy myśleli, że jestem super szczęśliwy, a ja nie byłem szczęśliwy wcale. Nakładałem sobie maski na twarz, uśmiech od ucha do ucha a w głębi czułem pustkę. Prochy, których brałem sporo i inne używki przestały pomagać. Zaczęły pojawiać się myśli samobójcze. Rok temu, pod koniec wakacji, doszedłem do takiego momentu, w którym ostatecznie stwierdziłem, że życie nie ma sensu.

KASIA: Co dokładnie wtedy czułeś?

KAMIL: Miałem głębokie poczucie niezrozumienia przez innych. Nie rozumiałem też sam siebie, swojego rozdrażnienia. Czułem się samotny. Postanowiłem zamknąć blog, bo pomyślałem, że nie będę robił z siebie „czuba” i wrzucał zdjęć super uśmiechniętego kolesia, kiedy we mnie wszystko się gotowało. Pomyślałem:  „trzeba zejść z tego świata”. Lecimy w jedną stronę, w dół. Postanowiłem skończyć ze sobą skacząc z okna.

KASIA: Jak wyglądał dzień, w którym postanowiłeś odebrać sobie życie?

KAMIL: Stanąłem przy swoim oknie. Otworzyłem okiennice. Powiedziałem jeszcze: „Boże, ja już przegrałem swoje życie, straciłem nad nim kontrolę. Teraz albo Ty, albo ja”. Nagle przed oczami niczym film zobaczyłem całe swoje życie. Zobaczyłem momenty, w których raniłem innych i byłem raniony a na koniec Jezusa Chrystusa, który umarł na krzyżu za wszystkie moje winy i uwolnił mnie. Napłynęły mi łzy do oczu. W ciągu jednej chwili doznałem jakby olśnienia. Mój światopogląd zmienił się o 180 stopni. Przyszedł nagły spokój. Zasnąłem i obudziłem się już zupełnie inny.

KASIA: Co dokładnie się zmieniło? Jaki byłeś po przebudzeniu?

KAMIL: Wszystko się uspokoiło. Odeszły złe myśli. Przyszła radość, chęć do życia. Poczułem miłość i troskę Boga o mnie. Odeszły bezsenne noce, choć wcześniej cierpiałem na bezsenność – żyłem już tylko na tabletkach nasennych, które mnie otumaniały. Nagle zacząłem normalnie sypiać. Odstawiłem wszystkie używki, których naprawdę dużo pochłaniałem. Z dnia na dzień zacząłem sobie układać życie. Cieszyć się każdą chwilą, prozą życia, prostymi rzeczami. Na pierwszym miejscu nagle postawiłem rodzinę i przyjaciół, a później kwestie zawodowe. Przestałem też oceniać ludzi. To znak naszych czasów, że oceniamy innych po pozorach, nie znając nawet tych osób. Akceptacja i miłość – zrozumiałem, że bez tego nie rusz. Możesz mieć karierę, piękny samochód, ale to nie da ci szczęścia.
Ja nagle poczułem się po prostu szczęśliwy.

KASIA: Jak Ty to sobie tłumaczysz – to, co się wydarzyło?

KAMIL: Ja to nazywam cudem. Bóg zaingerował w moje życie i mnie ocalił. Ewidentnie to był cud.

KASIA: Aż mnie ciarki przechodzą na myśl, że naprawdę chciałeś skoczyć z tego okna… I, że On tak szybko odpowiedział na Twoje wołanie. Jak to ocalenie przez Boga, ten cud zmienił Twoje życie?

KAMIL: Przede wszystkim zrozumiałem, że bez Boga nie dam rady. „Podziwiam” ludzi, którzy potrafią dziś żyć bez Boga. Przestałem kontrolować obsesyjnie własne życie i oddałem kontrolę Jemu. Wszystko zaczęło się w pełni układać. Marzenia, które miałem w dzieciństwie i o których zapomniałem wróciły do mnie i zacząłem je realizować – na przykład śpiewanie i marzenia o muzyce. Widzę, jak Bóg spełnia moje marzenia. W pełni. Stałem się w pełni szczęśliwym facetem. A wcześniej miałem duży kompleks siebie jako mężczyzny…

KASIA: Ty, taki przystojniak? Popularny bloger, guru stylu. Trudno mi uwierzyć…

KAMIL: Jako dziecko byłem wrażliwcem, outsiderem, małym, zakompleksionym dzieciakiem. Kiedy dojrzewałem przybrałem maskę twardego kolesia, po którym tego nie widać. Miałem sporo kompleksów. Przez to, że mój tata był alkoholikiem, ja nie miałem go w swoim dzieciństwie. Już teraz nie mam o to żalu,
bo sobie przebaczyliśmy, ale kiedyś było inaczej. Czułem się bezwartościowy. Laski, które mnie rzucały wybierały jakichś wrednych gachów, którzy sprzedawali narkotyki albo tłukli się na osiedlu, a ja chodziłem do szkoły muzycznej i byłem tym emocjonalnym gościem, który gra na saksofonie i wysyła im kwiaty. A one nic sobie z tego nie robiły.

KASIA: Teraz czujesz się atrakcyjnym facetem?

KAMIL: Teraz jestem zupełnie innym facetem. Stabilnym emocjonalnie, odpowiedzialnym za życie swoje i bliskich mi ludzi. W mojej ocenie prawdziwy facet to jest dziś ten, który bierze odpowiedzialność za swoje życie i życie swoich bliskich. Nadal jestem niedoskonały i popełniam błędy, ale wiem już, że – choć mam dążyć do doskonałości, nie muszę być zawsze doskonały. Od tego jest Bóg. Oddałem moje życie Bogu. Powiedziałem: rób, co chcesz i zaczęło się wszystko układać.

KASIA: Czy to „wszystko” to też szczęśliwa miłość? Będzie ślub?

KAMIL: (śmiech) Będzie, ale szczegóły są moją tajemnicą.

KASIA: O czym marzysz teraz najbardziej?

KAMIL: Żeby mieć stałą ufność w Bogu i w to, że On ma najlepszy plan na moje życie i z Nim ze wszystkiego wyjdę obronną ręką.

KASIA: Dasz mi radę od czego zacząć, żeby Bóg zadziałał w moim życiu tak mocno, jak w Twoim?

KAMIL: Wierzę w siłę Biblii. Wystarczy czytać Pismo Święte codziennie, nawet jak zwykłą książkę. Ja czytam codziennie. Zwłaszcza Nowy Testament.

KASIA: Dziękuję, że podzieliłeś się swoją niezwykle osobistą historią.

KAMIL: Nie trzeba być ani specjalnie inteligentnym, ani wierzącym, żeby uświadomić sobie, że coś niedobrego się dookoła nas dzieje. Jest kryzys. Ludzie są zmęczeni. Wszystko się trzęsie w posadach. Jeżeli wiara w Boga jest czymś, co mi pomogło, to chcę o tym mówić, bo wierzę, że Bóg jest tym, który uwalnia. Jest dookoła ludzi tyle ludzi, którzy tracą nadzieję, próbują się uporać ze swoim życiem sami, a On tylko czeka, żeby Jemu to oddać. To nie jest srogi pan z kijem. Bóg chce dla nas dobrze. Pytanie, czy my chcemy.

Fot. Remigiusz Wojtczak, Dzień dobry TVN

Rozmowa odbyła się w restauracji „Na Lato”, Rozbrat 44

Komentarze do wpisu (0)

Chmura tagów
do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl