Agnieszka. Elegancka blondynka po trzydziestce o promiennym uśmiechu. Kiedy idzie pewnym krokiem szeleszcząc różową sukienką, mało kto się nie ogląda. Trudno jej nie zauważyć. Nawet nie chodzi o ten różowy kolor. To jest coś, co bije z jej twarzy: radość, spokój, szczęście, uśmiech. Jeszcze do niedawna poważna pani prawnik w biznesowym garniturze. Z trudem udawała bezwględną harpię. Dusiła się. Z dnia na dzień rzuciła świetnie zapowiadającą się karierę prawnika, żeby szyć różowe sukienki, bo tak naprawdę o tym od zawsze marzyła. Znajomi mówili: to szaleństwo. Ona się uśmiechała: uda się. Jest taki czas w roku, kiedy musi się udać. To właśnie Wielki Post, czyli czas Dobrych Wiadomości.
„Czas jest pełni i Królestwo Boże JEST. Zmieniajcie swoje myślenie i wierzcie w Dobre Wiadomości”. (Mk1, 15)
Ten fragment czytany w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu słyszę w tym roku jakby na nowo. Dobrze by było uwierzyć w dobre wiadomości. Odsunąć strach. Odważyć się. Spróbować raz jeszcze. Trzeba przyznać, że ten fragment rozbudza marzenia, które z czasem jakieś takie zmizerniałe i przykurzone czekają na półce na lepsze czasy, bo przecież zawsze coś ważniejszego, bo nie wypada, bo nie uda się, bo co pomyślą inni.
Tak było z Agnieszką. Została prawnikiem, bo jej mama jest prawnikiem. Bo to dobry zawód. A później latami udawała kogoś, kim nie była, dusiła się w ciasnym uniformie czyichś wyobrażeń na temat tego, jak powinno wyglądać jej życie i kim ma być. Aż odważyła się założyć swoją firmę: Little Pink Dress, zaryzykować wszystko dla marzenia o różowej sukience. Słowo: powinnam zastąpiła słowem: chcę. Kiedy pytam mamę Agnieszki, szanowaną i elegancką panią mecenas, jak przyjęła decyzję córki, widzę troskę w oczach kobiety, która wie jak twarde potrafi być życie, słyszę jej drżący głos i wiem ile kosztuje ją powiedzenie na głos: jeśli ona jest szczęśliwa, to będę ją w tym wspierać. Agnieszka na dźwięk tych słów z trudem ukrywa łzy wzruszenia.Widać, że odetchnęła z ulgą. Zastanawiam się, ile je to obie kosztowało.
To prawie tak, jak widzieć twarz maratończyka na moment przed metą, kiedy walczy i w chwili odbierania medalu. Dwie różne twarze. Ten sam człowiek. Jaka byłaby nasza twarz, gdybyśmy już dziś uwierzyli w dobre wiadomości, w siłę i moc Boga, który chce dla nas najlepiej ze wszystkich? Jakie byłyby nasze wybory, decyzje, kroki? Czy ciągle trzymalibyśmy się swoich uprzedzeń, niepowodzeń, lęków? Czy poszybowalibyśmy wysoko i odważnie jak orły. Przecież z Nim wszystko jest możliwe.
Wyjść ze schematów, w które wpadliśmy, odnaleźć siebie, spełniać w końcu marzenia. Kto o tym nie marzy. Ostatnio moją uwagę przykuła reklama w internecie. Reklama Gilette Venus z przesłaniem #UseYourAnd. O tym, jak ciągle wkłada się nas w ramy, które nie są nasze i że warto zawalczyć o siebie. Trochę naiwna, ale piękna w prostocie i sile tego przekazu. Nie dać się wtłoczyć w szufladki, w nie swoje buty, nie „ometkowywać się”. Może to lekka przesada, ale przyznam się szczerze, że kiedy ją zobaczyłam, pomyślałam że o to właśnie chodzi Bogu, że tego On nam życzy: żebyśmy odnaleźli nasz najlepszy kształt.
Przecież tylko Bóg wie, jaki kształt jest dla nas najpiękniejszy, najlepszy, po prostu nasz – jedyny i niepowtarzalny. Tylko napełnieni Nim możemy byś w pełni sobą. Boże, chcę dziś uwierzyć jak nigdy dotąd mocno w Twoje Dobre Zamiary, w Dobre Wiadomości, w to że Jesteś w moim życiu, nawet jeśli nie rozumiem wszystkiego, co się dzieje, nie widzę Cię i nie czuję. Pokaż mi, jaki jest mój najpiękniejszy kształt. Ty znasz mnie przecież najlepiej. Jesteś. Kochasz. Działasz. Dziękuję Tato.
Psalm 139 (1 – 14)
Panie, przenikasz i znasz mnie,
Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję.
Z daleka przenikasz moje zamysły,
widzisz moje działanie i mój spoczynek
i wszystkie moje drogi są Ci znane.
Choć jeszcze nie ma słowa na języku:
Ty, Panie, już znasz je w całości.
Ty ogarniasz mnie zewsząd
i kładziesz na mnie swą rękę.
Zbyt dziwna jest dla mnie Twa wiedza,
zbyt wzniosła: nie mogę jej pojąć.
Gdzież się oddalę przed Twoim duchem?
Gdzie ucieknę od Twego oblicza?
Gdy wstąpię do nieba, tam jesteś;
jesteś przy mnie, gdy się w Szeolu położę.
Gdybym przybrał skrzydła jutrzenki,
zamieszkał na krańcu morza:
tam również Twa ręka będzie mnie wiodła
i podtrzyma mię Twoja prawica.
Jeśli powiem: „Niech mię przynajmniej ciemności okryją
i noc mnie otoczy jak światło”:
sama ciemność nie będzie ciemna dla Ciebie,
a noc jak dzień zajaśnieje:
<mrok jest dla Ciebie jak światło>.
Cieszę się ogromnie, że zdecydowała się Pani na pisanie owego bloga… na pisanie o NIM. Każde kolejne świadectwo, każda historia, każda kolejna osoba, która zdecydowała się zaufać utrwalają mnie w przekonaniu, że warto wierzyć i mimo kolejnych potknięć lub nieszczęśliwych zdarzeń nie wątpić w Jego obecność i Dobrą Wole.
Dziękuję.
Od kilku dni szukam takich konkretów. Wielkie dzięki za zebranie ich na Twoim blogu.
Lubie cytować takie blogi. Bardzo dobrze napisane.
Wreszcie ktoś dotknął ten temat. Świetny tekst.